Mazurki Wielkanocne

Moje Święta Wielkanocne kojarzą się przede wszystkim ze słodkościami. Przygotowania trwały długo, bo już na tydzień przed Wielkanocą Mama wypiekała kruche spody z bardzo delikatnego ciasta i odkładała je na tace, deski w różne ustronne miejsca, przed łasuchami, jak mogę się domyślać. Potem powstawały rozliczne pomady, które jednego dnia kładziono na wcześniej przygotowane kruche spody. Smaki były rozmaite, a więc czekoladowe bakaliowe, z płatków owsianych, owocowe. Wykańczane były pomadą czyli lukrem, który ucierano ręcznie. Poza tym zawsze była baba drożdżowa i sernik, w różnych postaciach. ( pieczony, surowy, gotowany). Tradycja ta przetrwała i nadal w moim domu Wielkanoc to trochę więcej słodyczy. Wprawdzie ilości zmniejszyły się nieco, ale staram się, żeby było różnorodnie. Mazurki to podstawa! Dlatego chętnie podzielę się z Wami moimi wypróbowanymi przepisami, bo to rzeczywiście jest coś oryginalnego i wspaniale ozdobi każdy świąteczny stół.

Mam nadzieję, że tymi przepisami zachęcę Was do pracy i staniecie się fanami mazurków z wieloletnią tradycją. Bo, kto nie chciałby zabłysnąć swoim kunsztem kulinarnym? Przepisów jest wiele, na razie  tylko trzy na zachętę, ale inne przepisy mogę podać na życzenie. Piszcie, pytajcie, chętnie Wam pomogę. Nasze mazurki już na stole, no i próbujemy! Znad lamp, majtając nóżkami, spoglądają zazdrośnie na stół nasze kolorowe kurczaki, a za oknem widać naszego codziennego rezydenta – szaraka, który też komponuje się świątecznie. .

Ach ta wiosna…. w przyrodzie, w kolorach, w duszy, budzi nową energię i chęć do  działania!

Wesołych   Świąt   i  samych  wspaniałości!

Życzymy Wam Basia i Piotr    

Pierwsze wiosenne bułeczki pszenne

Teraz, z wiosną, budzi się we mnie energia i chęć do działania. Myślę, że jest to naturalne i większość z nas tak ma. Moja aktywność  znajduje odbicie w pierwszych pracach ogródkowych i ogólno – porządkowych w siedlisku. Oczywiście nadal dbam o moje siewki pomidorów i lawendy, o których 20 marca wspominałam na facebooku w @SzwajcariaMazurska . Wkrótce i tego ciąg dalszy nastąpi, dziś jednak chciałam się z Wami podzielić swoim nowym odkryciem, zupełnie  nie z branży ogrodniczej. Od dłuższego czasu marzą mi się domowe, pszenne bułeczki na śniadanie. Takie bez polepszaczy i oczywiście ze świeżego ciasta. Wielokrotnie podejmowałam próby wykonania takich bułeczek, ale wyniki nie były zadowalające. Zawsze było coś nie tak. Dziś, wykorzystując nadmiar energii wiosennej, po raz kolejny wróciłam do bułeczek. Przeanalizowałam poprzednie receptury i na ich podstawie, wprowadzając małe udoskonalenia poprawiające jakość bułek, powstał przepis, który od razu wypróbowałam.

Ile radości można mieć, kiedy na śniadanie, zamiast bułek ze sklepu, na stole pojawią się ciepłe i chrupiące domowe bułeczki, a do tego domowe marmoladki, pychotka!! Jak upieczecie, podzielcie się ze mną Wasza opinią.

To przepis, łatwy nawet dla początkujących gospodyń:

500g maki pszennej typ 650

25 g masła

270 ml mleka

20 g drożdży

2 łyżeczki cukru

1łyżeczka soli

Mleko lekko podgrzać, aby było letnie.

Drożdże rozkruszyć w misce, posypać 1 łyżeczką cukru i zalać odrobiną letniego mleka, przykryć ściereczką  i odstawić na kilka minut, żeby drożdże ruszyły.

Masło dodać do pozostałego mleka i podgrzać, aby się rozpuściło, a następnie wystudzić.

Do drożdży dodać mąkę, 1 łyżeczkę cukru, sól i wystudzone mleko z masłem.

Ciasto wyrobić mikserem, żeby było dobrze napowietrzone i odstawić do wyrośnięcia przykrywając ściereczką.

Z ciasta uformować kuliste bułeczki o wadze 50g, a następnie ułożyć je na blasze posypanej mąką.

Dłonią lekko spłaszczamy każdą bułkę, pamiętając by zachować odpowiednie odległości między nimi.

Teraz każdą bułeczkę można lekko oprószyć mąką  i odstawić do wyrośnięcia.

Piekarnik nagrzewamy do 200°C, bez termoobiegu, ale w opcji grzania góra/dół i  na spód wstawiamy naczynie z wodą

Przed włożeniem do piekarnika robimy na bułkach lekkie nacięcie nożem i pieczemy je przez około 20-25 minut.

Smacznego wiosennego śniadanka!